czwartek, 13 marca 2014

IHS

Na studiach historii sztuki obowiązuje powszechna podległość studenta wykładowcy. Nie można wypytywać osoby z tytułem naukowym, nie mówiąc już o takiej fanaberii jak niezgadzanie się. Gdy profesor lub doktor mówi bezpośrednio do studenta, należy kiwać lekko głową z nieco usłużnym wyrazem twarzy, na potwierdzenie, że się rozumie i wypełni zalecenia dotyczące pracy seminaryjnej, referatu, egzaminu, itp.
Ostatnio, po moim referacie na preseminarium, profesor (a nazwisko jego Labuda), poprosił mnie bym został jak wszyscy wyjdą. Schowałem swoje rzeczy i ubrany w kurtkę staję przy nim. Mówi mi uwagi do mojej prezentacji, niespecjalnie mu się podobało. Stoję kilkadziesiąt centymetrów od niego, patrzę na twarz, usta, nos, w oczy, i zastanawiam się czy ma rację, czy jednak nie. On nagle, ku zdziwieniu mojemu, obraca się na pięcie i mówi z urazą: „no, pan się nie zgadza z tym co mówię, proszę przemyśleć uczestnictwo w tym seminarium, będzie to się wiązało z problemami formalnymi, ale nie wyobrażam sobie tego…”. Ja w umyśle rozważam szybko, o co chodzi, na czym ta sytuacja stoi – przecież nic nie mówiłem! Czy wyraz mojego czoła był zacięty? Czy kształt mojego nosa sugeruje wieczną niezgodę? Wtem pojąłem: ja  n i e  p o t a k i w a ł e m . Oto co! Profesor krzątał się już żeby wyjść, zapewne miał na końcu języka chłodne „do widzenia”, ale ja podszedłem i zagadałem ponownie o jakiś detal. On znów wysuwa te uwagi, jakby nie zeszło mu to z wątroby. Ja staję tak samo, ale potakuję: szyja delikatnie ugina się w linii wertykalnej, przez zamknięte usta dobywa się „mhm”. Oczy profesora leciutko rozszerzają się z radością, pociąg jedzie po swych zwykłych torach! Nastało zrozumienie, atmosfera się rozluźniła. Dowiedziałem się pod koniec co mam wypożyczyć, a nasze „do widzenia” wcale chłodne nie było! I już doradzam sam sobie: przy mowie ciała bądź poliglotą.

3 komentarze:

  1. "powszechna podległość studenta" obowiązuje niestety nie tylko na Twoich studiach
    i nie tylko na studiach, jeśli już o tym mowa - zaczyna się często od podległości młodszego pokolenia względem starszego, dalej podległość przedszkolaka (tak, tak - nawet Jane ma już pewne problemy przez swoje naiwne przekonanie, że można kwestionować zdanie pani...), potem mamy podległość ucznia, pracownika, czasem (nie życzę) podległość wewnątrzzwiązkowa (i/lub względem teściowej :D)
    może więc choć polski system oświaty zwykle skutecznie ogranicza kreatywność, samodzielne myślenie i pewność siebie, dobrze, ze choć pozwala opanować, tak przydatną w relacjach interpersonalnych, umiejętność przekonującego potakiwania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że Cię tu znalazłam :)
      będę zaglądać, bo styl podziwiałam już na blogu "holenderskim", a spojrzenie na świat - w realu
      powodzenia w "spinaniu" tematów - bez spinania się ;)

      Usuń
    2. Zgadzam się, że podstawowym zjawiskiem w społeczeństwie jest podległość. Studiuję jednak dwa kierunki i na filozofii jest na serio inaczej. Całe szczęście, że poszedłem na nią od licencjatu, bo przynajmniej wiem, jak studia mogą wyglądać. Na wielu innych kierunkach panują stosunki iście feudalne.

      Usuń