Na studiach historii sztuki obowiązuje powszechna podległość
studenta wykładowcy. Nie można wypytywać osoby z tytułem naukowym, nie mówiąc
już o takiej fanaberii jak niezgadzanie się. Gdy profesor lub doktor mówi
bezpośrednio do studenta, należy kiwać lekko głową z nieco usłużnym wyrazem
twarzy, na potwierdzenie, że się rozumie i wypełni zalecenia dotyczące pracy
seminaryjnej, referatu, egzaminu, itp.
Ostatnio, po moim referacie na
preseminarium, profesor (a nazwisko jego Labuda), poprosił mnie bym został jak
wszyscy wyjdą. Schowałem swoje rzeczy i ubrany w kurtkę staję przy nim. Mówi mi
uwagi do mojej prezentacji, niespecjalnie mu się podobało. Stoję kilkadziesiąt
centymetrów od niego, patrzę na twarz, usta, nos, w oczy, i zastanawiam się czy
ma rację, czy jednak nie. On nagle, ku zdziwieniu mojemu, obraca się na pięcie i
mówi z urazą: „no, pan się nie zgadza z tym co mówię, proszę przemyśleć
uczestnictwo w tym seminarium, będzie to się wiązało z problemami formalnymi,
ale nie wyobrażam sobie tego…”. Ja w umyśle rozważam szybko, o co chodzi, na
czym ta sytuacja stoi – przecież nic nie mówiłem! Czy wyraz mojego czoła był
zacięty? Czy kształt mojego nosa sugeruje wieczną niezgodę? Wtem pojąłem: ja n i e
p o t a k i w a ł e m . Oto co!
Profesor krzątał się już żeby wyjść, zapewne miał na końcu języka chłodne „do
widzenia”, ale ja podszedłem i zagadałem ponownie o jakiś detal. On znów wysuwa
te uwagi, jakby nie zeszło mu to z wątroby. Ja staję tak samo, ale potakuję:
szyja delikatnie ugina się w linii wertykalnej, przez zamknięte usta dobywa się
„mhm”. Oczy profesora leciutko rozszerzają się z radością, pociąg jedzie po
swych zwykłych torach! Nastało zrozumienie, atmosfera się rozluźniła.
Dowiedziałem się pod koniec co mam wypożyczyć, a nasze „do widzenia” wcale
chłodne nie było! I już doradzam sam sobie: przy mowie ciała bądź poliglotą.
"powszechna podległość studenta" obowiązuje niestety nie tylko na Twoich studiach
OdpowiedzUsuńi nie tylko na studiach, jeśli już o tym mowa - zaczyna się często od podległości młodszego pokolenia względem starszego, dalej podległość przedszkolaka (tak, tak - nawet Jane ma już pewne problemy przez swoje naiwne przekonanie, że można kwestionować zdanie pani...), potem mamy podległość ucznia, pracownika, czasem (nie życzę) podległość wewnątrzzwiązkowa (i/lub względem teściowej :D)
może więc choć polski system oświaty zwykle skutecznie ogranicza kreatywność, samodzielne myślenie i pewność siebie, dobrze, ze choć pozwala opanować, tak przydatną w relacjach interpersonalnych, umiejętność przekonującego potakiwania :)
cieszę się, że Cię tu znalazłam :)
Usuńbędę zaglądać, bo styl podziwiałam już na blogu "holenderskim", a spojrzenie na świat - w realu
powodzenia w "spinaniu" tematów - bez spinania się ;)
Zgadzam się, że podstawowym zjawiskiem w społeczeństwie jest podległość. Studiuję jednak dwa kierunki i na filozofii jest na serio inaczej. Całe szczęście, że poszedłem na nią od licencjatu, bo przynajmniej wiem, jak studia mogą wyglądać. Na wielu innych kierunkach panują stosunki iście feudalne.
Usuń