wtorek, 6 maja 2014

Ciepły szal

Zdarzyło mi się, na imprezie sylwestrowej, u kogoś w mieszkaniu, zobaczyć dziewczynę z szalem z lisa, brzydką zresztą, a do takich, jak wiadomo, łatwiej się zagaduje. Podszedłem i spytałem, czy to prawdziwy. Ona zapewnia, że tak, rada, że skoro dała ciężkie pieniądze za szal, to ktoś zauważa i docenia. Nie wierzyłem, poprosiłem byśmy podeszli do światła. Tam patrzę, że od dołu jakaś bawełna i już otwieram usta, ale ona, ze zniecierpliwieniem mówi, że to tylko podszewka.
Dobrze – tak jakoś rozumowałem – a więc stoimy przed pewnym faktem. Zaczynam emocjonalnie. „Nie żal ci tego zwierzęcia, co umarło?” Ona się obruszyła, że ten lis i tak by umarł. Poza tym, jest napisane „czyń sobie ziemię poddaną”. Tu mnie na chwilę zatkało – chyba jestem zbyt delikatny, bo nie sądziłem, że ktoś może posłużyć się takim argumentem w żywej dyskusji, a nie w historycznym opisie tematu. Mówię na to: „To jakiś katolicki bełkot” – lecz później czułem, że przesadziłem, bo to nie wina idei, że ktoś się nią wyciera, a św. Franciszek wszak rozmawiał z ptakami i wilkami. Ona kontynuuje, jakby stwierdzała jakieś nieodparte tezy: „Człowiek ma duszę, a zwierzęta nie mają”. Ja na to, już całkiem oburzony „Oczywiście, że zwierzęta mają duszę”, i jak gdyby na poparcie, mówię, że człowiek też jest zwierzęciem, o czym świadczy choćby mówienie o nim homo sapiens, jako członu naczelnych. Widziałem ich pogardę, jej z koleżanką, dla tego co mówię, co sprawiło że intelektualne moje hamulce puściły. Powiedziałem, że w Oświęcimiu żona esesmana robiła żyrandole z ludzkich tatuaży. Później, już po rozmowie, zreflektowałem się, że złączyłem dwa oddzielne fakty: kolekcjonowanie tatuaży z ciał i klosze z ludzkiej skóry, ale to nic.
Odezwała się wtedy koleżanka tej brzydkiej z lisem. Jej intencją było to, że człowiek może robić co chce, skoro jest w stanie. (Och, że mi to do głowy nie przyszło!) Potem rozpoczęła: „Gdyby owady były wielkie i silne, i mogłyby człowiekowi…” „Ty teraz opowiadasz kreskówkę?” – przerwałem jej gwałtownie, bo idiotyczne jest mieszanie rozważań kontrfaktycznych z faktycznymi. Właściwie wyglądała odrobinę jak robak, żuk z odnóżami bocznymi, więc może o tych owadach-gigantach to nie było takie od rzeczy. „Ech, to na nic…” pomyślałem, nie precyzując co i czemu. Odszedłem do pokoju rozmawiać o muzyce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz